czwartek, 19 lutego 2009

Róża

pragniesz jej piękna
czekasz aż ci wręczę
choć przecież podobno
liczy się wnętrze

a nikt nie szczędzi
jej ochów i achów
jest tylko ładna

i nie ma zapachu

środa, 28 stycznia 2009

Poranna kołysanka

jeszcze zaspani
choć jasność rano rani
słońce się trudzi
by nas obudzić

uwagi na to nie zwracam
na bok się obracam
otwieram powiek kurtynę
spoglądam na swą dziewczynę

jej rzęsy złączone
górą i dołem
jeszcze zagłębione
we śnie wtopione

rozchylone usta
och piękny kształt jej ust
kołdry jedwabna chusta
wypuszcza na wolność biust

ja patrzę i obok leżę
w inne miejsca się nie śpieszę
świat poczeka za drzwiami
my jeszcze chwilę sami

Ciiiiiiii....
mój anioł jeszcze śpi
nikt nie wejdzie przez te drzwi
dla obcych one są zamknięte
nasza sypialnia - miejsce święte

Utopia

oczy tam nie płaczą
usta się nie smucą
tam nie pęka serce
nie opadają ręce
nie wierci nikt dziury w brzuchu
dupy ci tam nie skopią druhu
nóg tobie nie podłożą chłopie
...wciąż wierzysz w utopię?

Czarnowiersz

chwalą wiersze białe
bo dostojne
bez rymów całe
zbitek wyrazów
niespójnych przeważnie
prawdziwa poezja
wygląda niewyraźnie

a chyba bardziej
trudna to sztuka
napisać wyrazy
i rymy im szukać

znaleźć je jednak
dla wielu niewygodne/niemodne
dla mnie czarnowiersze
za to bardziej płodne/godne

wtorek, 13 stycznia 2009

Konstelacje VIII [ noworocznie]

Śnieg skrzypi pod stopami,
nad nami niebo z gwiazdami.
My w siebie się wtulamy,
tak Nowy Rok witamy.
Ognie błyskają na niebie,
lecz ja wpatruję się w ciebie.
Cóż dzieje się w noc tę ze światem,
nie jest tak zwykła bo zmienia datę,
a poza tym stoimy tu razem
pisząc rozdziału następną fazę.
Nie widzimy nawet myśliwego herosa,
co ze swym psem przemierza niebiosa
i właśnie o tej porze poluje w tym rejonie.
Nie zwracamy uwagi na lśniący pas w Orionie.
Nie zawieszamy oka na Wielkiego Psa oku.
Jesteśmy ze sobą, wszystko inne gdzieś z boku.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

tylko 1 krok

Na wadze uczuć, jak na dwóch biegunach
wkładasz całe serce, zawieszasz na strunach
po stronie miłości obciążając szalę.
Dajesz siebie więcej i więcej, nad skalę.

Ona w końcu pęka przeciążona wkładem.
Rozpada się to co było wczoraj ładem.
Śmietnika złych uczuć strona przeważyła.
Tak miłość w nienawiść nagle się zmieniła.

***

a siła lubienia
tak łatwo się nie zmienia
tylko kochanie
podlega ostrej zmianie

sobota, 27 grudnia 2008

Nie wchodzi się dwa razy

wyszliśmy z naszej rzeki
na różne brzegi
dzieli nas morze
pełne złych stworzeń
otchłań pochłania
chęci kochania

zimno szalenie
zlodowacenie
wtem ciepło ciała
działa ocieplenie
pękają lody
kurczy się rzeka
na drugim brzegu
widzę jak czekasz
choć wciąż jesteśmy
po różnych stronach rzeki
jednak już bliżej

na wyciągnięcie ręki

niedziela, 14 grudnia 2008

Nie ma zbawienia

nie ma zbawienia
sam zrezygnowałem
odpuściłem
szans nie dałem

zostawiłem swoim losom
psy je rozniosą
przypadkowy kęs
je wyniesie pod niebo
nie poznałem tego

oddałem je ubogim
by ułatwić drogi
która już im bliska

ja pracuję dalej
by samemu je zyskać

wtorek, 2 grudnia 2008

Twórczo połączeni

Tuż po spędzeniu czasu
wraz z tobą - odnowiony.
Jest napojony siłą,
wręcz nowo narodzony.

Nic nie jest mu przeszkodą,
Nikt nie śmie go zniewalać.
Co widzi w wyobraźni
na żywo chce utrwalać.

Kreuje nowe światy.
Te wizje są bez granic,
lecz gdyby ciebie nie znał
wszystko było by na nic.

Bez ciebie nie jest sobą,
wprost znika w oczach, ginie.
Zatraca umiejętność
by stworzyć choćby linie.

Jak ten pojazd paliwo,
tak on pragnie napędu.
Nie opuści cię nigdy,
nie zrobi tego błędu.

Gdy już nie ma swobody
myślenia i działania,
miast czystego obrazu
zły bazgroł się wyłania,

odnajduje wnet ciebie,
wplatając w swe ramiona.
Dotyka i obraca,
a zaraz się dokona



to na co tak czekają,
do czego są stworzeni.
Otóż właśnie w tej chwili
twórczo w jedno złączeni.

Dzieją się ważne rzeczy,
nie powiem więc ni słówka.
Bez siebie żyć nie mogą
ołówek - temperówka.

czwartek, 4 września 2008

Wśród najbliższych

Twarzami ku sobie zwróceni,
Między nami relacja bez skazy.
Ten gruby tom my sami piszemy.
Ład i nostalgia wyrazem ekstazy.
W największą z mis lej miłość do pełna.
Słodycz bliska, mila nas tylko dzieli,
A nawet nie, warstwa kołdry, wełna...
Jest nas tylu i zawsze będziemy wiedzieli,
Iż waga takiego paktu nas łączy.
Jak siewca siać idźmy w świat wsparcie.
Nierzadko walczy ktoś z nas sam wśród kłączy,

A przyjaciele są tu, pod nosem. Trwają przy Tobie uparcie.

poniedziałek, 1 września 2008

Cztery stopnie od niebios

cztery łyki wody
ze źródła pod szczytem
cztery piąte drogi
za nami przebyte

cztery godziny
wspinaczki przez skały
cztery tylko kroki
jedynie pozostały

cztery wdechy głębokie
przed szczytowaniem

i nasze cztery oczy
widokiem rozpieszczane...

sobota, 26 lipca 2008

Powiew

duszne pomieszczenie
powietrze ciężkie stoi
gęste szalenie
że można je kroić

znad doniczki zieleń
spływa jak włos panny
nie rusza się wiele
w stagnacji nieustanny

wtem pokój oddech łapie
powietrze w płuca wciąga
i kwiatek na szafie
szczęśliwiej wygląda

otwarte okiennice
przyjemna rześkość w głowie
pochwyć ją - i ja pochwycę
potrzebny życiu powiew

poniedziałek, 7 lipca 2008

Konstelacje VII [ zaćmienie ]

tworzysz mój dzień
rozjaśniasz świat i życie
każdy promień
umacnia mnie na szczycie

ponad wszystkim
w mym świecie jak Słońce trwasz
tak jak listki
drzew wszystkich pieścisz mą twarz

jedyna ty
nad głową moją świecisz
roztapiasz kry
lecz umiesz też oślepić

nie widzę nic
gdy niebo sobą skrywasz
za tajemnic
świetlisty lśniący dywan

piękno i blask
rażące niczym błyski
przez cały czas
kryjąc widok gwiazd wszystkich

a Księżyc wie
zazdrość tobą przemawia
zakrywa cię
i wtedy się pojawia

w środku dnia noc
jak kobieta z córkami
z milionem słońc
schowanymi gwiazdami

dajesz światło
skrywając resztę nieba
lecz zrozum to
że chować gwiazd się nie da

Bonus - pierwsza oficjalna interpretacja

Oto pierwsza analiza i interpretacja któregoś z moich wierszy dokonana przez nauczyciela języka polskiego. Miło i fajnie, że jakieś dzieciaki mogły się pomęczyć nad moimi wypocinami;)


„WIATRAKI”
Na pastwę losu zostawieni,

Gaśnie ich dawna potęga.

Bez skargi schylają się ku ziemi,

Złe przeznaczenie je dosięga.



Nie czekają ratunku,

On zwykle nie nadchodzi.

Obdzierane z rynsztunku,

Gdzie ten dawny podziw?



Żyły tu przez stulecia,

Widziały zmiany świata,

Lecz duch z nich prawie uleciał.

Zostały im dni lub lata.



Nie odlecą do nieba,

Ich skrzydła połamane.

Nigdzie odejść się nie da,

Jedynie pewny upadek.



One nadal chcą istnieć,

Wiara w nich wciąż się tli,

A kiedy ona umrze,

Zabierze ze sobą ich...



Olbrzymia to będzie strata.

Gdzie uwiją gniazda ptaki?

Służyły ludziom przez lata,

Więc niech przetrwają wiatraki



Wiersz moim skromny zdaniem - ciekawy.
Jest opisem żalu za tym, co nie wróci. Wiatraki to takie "cmentarzysko"- mogiły czasu przeszłego:

„Na pastwę losu zostawieni,

Gaśnie ich dawna potęga.

Bez skargi schylają się ku ziemi,

Złe przeznaczenie je dosięga”

Podmiot liryczny (a dziś wiem, że jest nim sam poeta) opisuje symbole dawnego życia, które są odległe, a zarazem niezwykle bliskie i tak bardzo potrzebują „trwania”:

„One nadal chcą istnieć,

Wiara w nich wciąż się tli,

A kiedy ona umrze,

Zabierze ze sobą ich...”


Właściwie cały wiersz jest smutny i przenika przez niego uważne spojrzenie na uciekający czas. Spojrzenie znajdujące się pomiędzy tym, co jest, a tym, co było. W wierszu widać wyraźnie świadomość zmian, przemijania, upływania czasu i końca „wędrówki/życia/istnienia”:

„Nie odlecą do nieba,

Ich skrzydła połamane.

Nigdzie odejść się nie da,

Jedynie pewny upadek.”

, ale i wielka nadzieję na życie wieczne:

„Służyły ludziom przez lata,

Więc niech przetrwają wiatraki”


- zdrobnień i wyrazów dźwiękonaśladowczych nie zauważyłam.

Układ rymów: przeplatane (jedynie piąta strofa nie spełnia tego warunku, przez co wiersz traci rytmiczność)

Rodzaj rymów:
- Większość to rymy męskie.
- Występuje jednak jeden rym żeński: „tli – ich”.
- poeta posłużył się rymami regularnymi, (np.: „potęga – dosięga”, „strata-lata” oraz nieregularnymi (np.: „zostawieni-ziemi:, „tli-ich”

Zastosowane środki artystyczne:
- epitety, np.: „Złe przeznaczenie”, „skrzydła połamane”, „olbrzymia strata”
- porównania: brak
- ożywienie: „wiatraki – widziały zmiany świata",
- uosobienie: „Wiatraki – one nadal chcą istnieć, wierzą”
- pytanie retoryczne: „Gdzie uwiją gniazda ptaki?” – w domyśle autora może być tu i porównanie wiatraków do miejsca bliskiego, ważnego, np. domu rodzinnego człowieka.
- metafory, np.: : „Bez skargi schylają się ku ziemi”- górnolotnie porównać można do starości człowieka (podoba mi się tak prywatnie ta przenośnia),
„Wiara w nich wciąż się tli,

A kiedy ona umrze,

Zabierze ze sobą ich...” – wraz ze śmiercią nadziei – zakończy się istnienie.


Ogólnie mniej więcej to starałabym się wykrzesać z dzieci podczas analizy i interpretacji wiersza…Zawsze jest tak, że najlepiej interpretuje dzieło sam autor. Nawet ci rad nie daje co do poezji, bo artysta to taki zawód, gdzie jest pełna dowolność, nie ma określonych reguł.

środa, 2 lipca 2008

Kropla

kropla
oderwana od chmury
potrafi
zadać ogromne straty
spadając
na skrzydło motyla
niszczy
jego wzór piękna
odbiera
możliwość by latać

wystarczy
jedna zwykła kropla

środa, 28 maja 2008

Konstelacje VI

24 05 2008

Gwiazdy spadają i znikają.

Komety odlatują, lecz znowu powracają.

Gwiazdy chwilę lśnią, wpadając w atmosferę.

Komety dłużej błyszczą, przylatując w bliski teren.


Wolę być jak kometa, co zjawia się niekiedy,

Niż jak spadająca gwiazda, przechodząca szybko w niebyt.

Błyszczeć długo, ciesząc serce nieczęstym pojawieniem.

Odchodzić i powracać, a nie być chwilowym lśnieniem.


Chcę przemierzać przestrzenie i oglądać inne światy.

Odkrywać nowe miejsca – ciągły ruch, nie statyw.

Teraz zjawić się na niebie, byś mogła mnie zobaczyć,

By za chwilę się odwrócić, nową trasę wyznaczyć.


Gwiazda pięknie błyszczy, jednak spada i płonie.

Chwilowy ślad na niebie – to zostaje po niej.

A czy spełnia marzenia? Wiesz, że sami je spełniamy.

Kiedy chcemy dostaniemy, to na co czekamy.


Wielka wiara, ciężka praca, upór i oddanie,

Konsekwencja, cel i do niego się zbliżanie.

I osiągniesz szczyt, a na nim skarbów taca.

To pewne jak fakt, że kometa wciąż powraca...

Denominacja

27 03 2008r

Kiedyś byłaś skarbem, lecz straciłaś na wartości.

Pogubiłaś się w swej próżności, wyniosłości.

Zatraciłaś swą szlachetność i nie można jej odnaleźć.

Kiedyś było wspaniale, dziś już nie ma tego wcale.


Z centrum wszechświata wydalona poza ramy.

Kiedyś ktoś kochany – dziś zdegradowany.

Zobacz jak teraz odwraca się karta,

Nie piszę dalej, bo wspomnień nie warta...

Wiatraki

16 11 2007

Na pastwę losu zostawieni,

Gaśnie ich dawna potęga.

Bez skargi schylają się ku ziemi,

Złe przeznaczenie je dosięga.


Nie czekają ratunku,

On zwykle nie nadchodzi.

Obdzierane z rynsztunku,

Gdzie ten dawny podziw?


Żyły tu przez stulecia,

Widziały zmiany świata,

Lecz duch z nich prawie uleciał.

Zostały im dni lub lata.


Nie odlecą do nieba,

Ich skrzydła połamane.

Nigdzie odejść się nie da,

Jedynie pewny upadek.


One nadal chcą istnieć,

Wiara w nich wciąż się tli,

A kiedy ona umrze,

Zabierze ze sobą ich...


Olbrzymia to będzie strata.

Gdzie uwiją gniazda ptaki?

Służyły ludziom przez lata,

Więc niech przetrwają wiatraki.

Memento...

11/12 03 2007

Co ci przyszło do głowy?

Znak odwagi to czy strachu??

Odważnym trzeba być by tak się bać...


Kiedy plan stał się gotowy?

Nic nie zapowiadało takiego krachu.

Nie wskazywało nic że to ma się stać...


Bez powrotu ta droga, którą obrałeś...

Musiałeś być pewien. Zdecydowany.

Czy chciałeś może by ktoś ci przeszkodził?


Lecz pomocy w tej chwili nie otrzymałeś.

Taki rozwój sytuacji pod uwagę musiał być brany.

By zatrzymać się nad ziemią – po to się urodził...

Cienie

29 10 2007

wystarczy spojrzenie

by było wiadomo

że niepostrzeżenie

zjawiają się cienie


twa ziemia teraz

spowita mgłą

choć cieni nie widać

to wiesz że są


mrok je pochłania

on kryje je w sobie

w ciemności nie widać

tych cieni przy tobie


jedna płachta nocy

jedna czerni całość

nikt nie wie że części

na nią się składają



gdy płomień zamigota

rozerwie się ona

stanie się niepełna

nieuzupełniona


ujrzysz wtedy w kącie

element całości

część ciemności przerwie

całość tej ciemności


snop światła nie zobaczy

usunie się od niego

ciemność w blasku świecy

to coś nie istniejącego.

Chłodna noc

21 12 2005

Jedynie wtedy mnie dotykasz,

Kiedy odpychasz.

Z tego powodu

Dłoń twa mej dotknie...


Jedynie wtedy do mnie mówisz,

Gdy chcesz abym przestał...

Tylko to jest powodem,

Że mówisz do mnie...


Jedynie wtedy na mnie patrzysz...

...Nie teraz.

Tam gdzie spoglądasz

Teraz mnie nie ma...


Blisko jestem,

Lecz po drugiej stronie

Tego co cię interesuje.

A wystarczy się obejrzeć...

SMS I

22/23 02 2005

Od początku dnia

Dobry nastrój ma.

Nie tylko na niebie słońce zagościło.

Na twarzy i w sercu też się pojawiło.

A jak inaczej ma się zachować,

Skoro wie, że jest wyjątkowa?


SMS II

24 02 2005

Nie zdajesz sobie sprawy

Że to nie jest dla zabawy?

Sam nie jestem przekonany

Jakie mieć naprawdę plany.

Ale wiem, że chcę by trwało,

By zostało i wzrastało.

Ja chcę być aniołem Twoim

Chcę byś Ty też była moim.

Chociaż pustka, to nie do końca.

Jak kometa wracająca

Rozbłyskuję na Twym niebie

W każdej chwili Ciebie wielbię.

Przebudzenie

2005

Gdy zapadniesz dziś w sen

Ja odwiedzę cię w nim.

Przyjdę do ciebie

Zobaczyć o czym śnisz.

Pojawię się przy tobie

By dać do zrozumienia,

Że nie wolno sobie

Nic nie robić z przeznaczenia.


Czy znaczyły dla ciebie

Coś te wspólne chwile,

Dziś ukryte we wspomnieniach

Delikatne jak motyle?

Pogrążona w płytkim śnie

Już klamkę dnia dotykasz,

Lecz nie chcesz się rozbudzić

Oczy wciąż zamykasz.

By jeszcze trwała

Ta chwila, to spotkanie.

By nie rozpłynęło się

Wspomnień celebrowanie.

W tym świecie jest łatwiej

Rzeczywistość przecież śpi.

Chłodny powiew życia drzemie,

Przez to łatwiej zrozumieć ci.

W ponadbycie nic nie boli,

Dobre myśli dominują.

Lecz w tym szczytowym momencie

One się… rozmazują!


Naciskasz już klamkę

Wbrew swojej woli.

Pragniesz jeszcze być,

Lecz odchodzisz powoli.

Przez zamkniętą powiekę

Promień słońca już kłuje.

Boisz się poruszyć,

Bo wizja odlatuje.

Przenika się gdzieś bokiem,

Jak przez palce woda.

To był piękny sen,

Lecz już go nie ma…

Szkoda…

Przed chwilą byłaś ze mną,

Teraz jesteś z poduszką.

Czy odszedłem wraz ze snem?

Zajrzyj w swe serduszko.

Bo to tam jak w zwierciadle

Odbijają się wspomnienia.

Byliśmy kiedyś razem -

Uchroń to przed pastwą zapomnienia…


Igraszki losu

2005

I. Czy ty też to czujesz, że los się nami bawi?

Kpi sobie z nas, rzuca jak piłeczkami.

Żongluje, przekłada, kim nie trafi, ten odpada

Na aut. Czy istnieje jakaś rada,

Którą można wykorzystać

Do dalszego życia?

Odsunąć gorzki kielich i powstrzymać od wypicia?

Nie wiem, ja nie wiem, skąd się to bierze,

Kto pisze scenariusze tragiczniejsze niż w operze,

Bo w prawdziwym życiu są czasem zdarzenia,

Tak nieprawdopodobne, że nawet w filmach ich nie ma.

Czemu życie całe piękne być nie może?

Czemu tylko chwilki ukazują się w kolorze,

A reszta to cień, pochłaniający nas...

Dlaczego nie może być pięknie cały czas?

Czemu tylko praca, nauka i ostry wyścig po wypłatę?

Podporządkowanie, nie ma czasu na zabawę...



II. A kiedy sobie myślisz, że wyszedłeś już na prostą,

To los bez skrupułów poczęstuje cię chłostą.

Bez znieczulenia zaaplikuje kolejne danie,

Ciężkostrawne, lub niestrawne, zbierające na rzyganie.

Ciężkie doświadczenia, łzy, smutek i rany.

Bez czasu na wytchnienie, każdy zabiegany.

Teraz kariera, na przyszłość wielkie plany.

A co się stanie, gdy zostanie plan złamany?

Przepadnie ta szansa, choć na wyciągnięcie ręki była.

Już ją czułeś w swoich palcach, a ona się oddaliła.

Rzuciłeś się na coś, jak kociak na zabawki.

Ktoś pociągnął sznurek, nie zwietrzyłeś losu sprawki.

Leżysz twarzą na ziemi, a puste są twe dłonie.

Znów się nie udało, już myślisz, że to koniec.

Upadło znowu coś, nad czym długo się starał.

Upadło znowu to, lecz czy upadła wiara?



III. Nie jest łatwo dojść do siebie gdy wszystko się wali.

Jak bezbronni oni stali, a tamci w nich strzelali.

Nie mamy takiej władzy, jesteśmy na los zdani.

Deszcz siecze na bezdomnych a ułomnych rani.

Pieniądz ciągnie pieniądz, ale jak najpierw go zdobyć?

Zaprzedać swoją duszę, by dobrobyt złowić?

Ci grubi się bogacą, a chudzi wciąż maleją

Jeszcze bardziej. Ledwie stoją, na nogach się chwieją.

I ciągną z nich ci wielcy, kontrasty dookoła.

Z jednej strony pałac, z drugiej zniszczona stodoła.

Jak w ruletce wybory, uda mu się lub polegnie.

Los to wylosuje, czy bogato żyć będzie, czy biednie.

Pstryknie człowiekiem, jak kapslem na torze,

Albo zmieści się w zakręcie, lub wylecieć może.

Bo to los tak sobie wybrał. Tak nami się bawi.

Żongluje, balansuje, jak piłeczkami...

Razem

2005

Potrzeba Twej bliskości,

Ten spokój gdy jesteś obok...

Krótkie wspólne chwile

spędzone razem z Tobą...


chcę powiedzieć, że Cię kocham,

ale gdzieś daleko zasypiasz.

Ty to wiesz, ja chcę potwierdzić,

Kiedy w snach swych mnie pytasz.


Tak ważna dla mnie jesteś,

Stało się tak wbrew wszystkiemu.

Utrzymajmy to więc razem,

Bo ciężko będzie samemu.

Hipnoza

2004

Odpręż się.... zapomnij o stresie....

Wyłącz myślenie.... a teraz się przeniesiesz....


I.

...W podświadomość, swoją własną, gdzieś ukrytą.

W kieszeniach pamięci dawno już zaszytą.

Myślałeś, że nie wiesz, że dawno zapomniałeś.

Jednak ciągle gdzieś głęboko o tym pamiętałeś.

Nieświadomie – sam nie wiesz co przeżyłeś.

Rozmazało się w czasie, zapomniałeś, gdy się rodziłeś.

Zapomniałeś, co się wtedy działo,

Jak to było, gdy się umierało.

W poprzednim życiu, o ile w ogóle było...

I jak to się odbywało, kiedy się rodziło?

Kiedy się na świat przychodziło.

Jak śmierć z narodzeniem się połączyło.

Ja też o tym najprawdopodobniej wiedziałem,

Jednak nie wiadomo czemu zapomniałem.

Bo na pewno jeśli to się zdarza,

Widzimy to, czujemy i w tym uczestniczymy,

Przecież jakiś czas o tym pamiętać musimy.

Więc gdzie się podziewają te zapomniane akta?

Te pierwsze wspomnienia, gdy pamięci karta

Zapisywana była pierwszymi słowami

Opisującymi, jak nowy świat odbieramy?

W jakich częściach mózgu, albo może duszy,

I co trzeba zrobić, by te wspomnienia odkurzyć?

Poruszyć się na pewno, wzruszyć wspomnieniami.

Dlatego właśnie teraz tę podróż odbywamy.


II.

Pierwszy krok nieporadny, a jednak wykonany.

Najważniejsze sprawy na początku odkrywane.

Gdzie one są, te pierwsze wspomnienia,

Kiedy, czy i dlaczego, uległy procesom zapomnienia?

Pierwszy łyk powietrza, gdy światło razi w oczy.

Tam było tak przyjemnie, tu tak zimno – pomocy

Może chciałeś wołać, lecz czy wiedziałeś,

Że wołać należy, i że to coś znaczy?

Nie okryty wspomnieniami, od podstaw stworzony.

Pierwszy raz na świecie, taki obcy, zagubiony.

Że oddychasz powietrzem, choć przed chwilą żyłeś w wodzie.

Jak to jest możliwe? O co chodzi w przyrodzie?

Skąd możemy wiedzieć, zaraz po narodzeniu,

Że trzeba oddychać? Życie stworzył jakiś Geniusz.

Wszystko jest tak zgrane, tak zharmonizowane.

Czy z góry całe dzieje są zaplanowane?

Zapisane w gwiazdach jak mówią niektórzy,

Dokładne scenariusze, których nic nie zburzy.

A gdy się urodziłeś, jaką rolę przyjąłeś?

Czy będziesz, jaki byłeś, tam skąd się wziąłeś?

Czy ktoś ci powiedział, jak masz postępować?

Czy wprost przeciwnie, nie dałeś się zaprogramować?

Tylko to kim jesteś, nabywasz z doświadczeniem

Żyć przeżytych z twych poprzednich wcieleń?

Czy też w genie, od przodków jest wszystko nakreślone,

Wspomnienia, doświadczenia? Tylko gdzie są one?

No gdzie się podziewają te wszystkie myśli,

Te spostrzeżenia i przeżycia, czy ktoś to wymyśli?

Czy znikają one raz na zawsze bezpowrotnie?

Są nie do odzyskania, przepadają sromotnie?

Czy też może kiedyś przeżyjemy to od nowa,

Bo życie to wędrówka cielesno - duchowa...?

O wenie

Mam wielki dar i korzystam z niego na całego.

Wiem ile jestem wart, tak więc czerpię z tego.

Jednak wiele tekstów, jeszcze zanim zapiszę,

Nie ujrzy nigdy światła, uleci w wieczną ciszę.

Ale część pozostaje, schwytana w pajęczynie,

Zdążę to utrwalić, zanim się rozpłynie.

Pochwycę słowa dyktowane mi przez ducha,

Który mówi cały czas, tylko słuchać

Go uważnie, w czasie gdy przemawia.

Otworzyć swój umysł, bo nie często się pojawia.

Może czasem we śnie, może w czasie skupienia.

Albo normalnie, w czasie zwykłych prac pełnienia.

Nie wymieniam już więcej kiedy to się dzieje.

W różnych momentach wena nektar swój przeleje.

Tylko umieć z niego czerpać, ja się staram to umieć.

Trzeba czuć to całym sobą, by dokładnie to zrozumieć.

Noc tworzenia

I. (2004)

Nocą, gdy księżyc swym promieniem przeszył chmurę,

Stoję na wzniesieniu, oczy wznosząc w górę,

I chociaż mą głowę zakryłem kapturem,

Zmoczył mi deszcz ubranie, włosy oraz skórę.

W tej magicznej chwili, w sekundzie oczyszczenia,

Następującej w czasie dwóch dni połączenia.

Mistyczna godzina – dwie wskazówki na dwunastej.

Jednak to nie dla mnie, dziś i tak już nie zasnę.

Nie obchodzi mnie teraz czas biegnący gdziekolwiek.

Czy ktoś wie gdzie on biegnie, czy to wie ktokolwiek?

Czy czas to prosta droga, którą każdy z nas przemierza?

Czy może tak jak zegar, co próbuje go odmierzać,

Krąży wokół osi, jak wskazówka po tarczy.

Nikt tego nie wyjaśni, odpowiedzi nie dostarczy.

To jest dziwne, gdy zastanawiasz się nad sensem żywota,

I próbować to wyjaśnić, czyż to nie czysta głupota?

Co to byłby za świat, gdyby wszystko było znane,

Odarte ze swych szat, wszystkie sekrety poznane.

Jeśli ktoś już wszystko wie, to czego mu potrzeba?

Chyba tylko mapy jak trafić do Nieba…

Są chwile w swoim życiu, gdy zamyślasz się głęboko.

Chcesz zobaczyć to, czego nie widzi ludzkie oko.

Chcesz poznać to, co nawet za 100 lat

Nie zostanie wyjaśnione, tak już jest to stworzone.

II.

Otoczony mrokiem, wciąż w tym miejscu stałem,

I tak będąc niczym posąg, w podróż się udałem.

Naszła mnie chęć by Wszechświat ujrzeć z oddali.

On tak niepojęcie wielki, my tak niepojęcie mali.

Czy jesteśmy tutaj sami? Odpowiedź brzmi… zgadnij!

Gdy pomyślisz logicznie, ona sama się ujawni.

A chmury na mym niebie jak kurtyna się rozsuwają,

Życiodajne, ciepłe światło gwiazd ujawniają.

Czy to właśnie tam jest wszystko zapisane?

Całe dzieje, zanim zostaną dokonane?

Czy też życie się toczy bez logiki i składu,

Samo z siebie, jak woda z wodospadu…

Sam kształtujesz swoje życie, wybierając którędy iść

W labiryncie korytarzy, pełnych różnych przejść i wyjść.

Sam wybierasz swój kierunek, mając rozwidlenie drogi.

A może to już było ustalone, zanim w ogóle stanąłeś na nogi…?

Są chwile w swoim życiu, gdy zamyślasz się głęboko.

Chcesz zobaczyć to, czego nie widzi ludzkie oko.

Chcesz poznać to, co nawet za 100 lat

Nie zostanie wyjaśnione, tak już jest to stworzone.

III.

Wskazówki opadają już z samej góry tarczy.

Choć pół nocy w kontemplacji, mi to nie wystarczy.

I wszystko widzę, choć zamknięte mam oczy.

Odrywam się od ziemi, w przestrzeni będę kroczył.

Nie mam żadnych ograniczeń, nic mnie nie powstrzymuje.

Swój dar wykorzystuję, nowy świat kreuję.

Opisuję to i próbuję uzmysłowić.

Nie uronić żadnej myśli, każdą ją zdobyć.

Zapominam o przeszkodach, a trudności codzienności

Oddalam od siebie, sprowadzam do nicości.

Wiele razy się sprawdziło, często myślę w ten sposób.

Pozytywnie nastawiony, wbrew opinii innych osób.